Oświadczenie dotyczące postu "Arbonne? Stanowcze nie!"

Pragnę zaznaczyć, że nigdy nikogo celowo nie wprowadzałam w błąd i takie jest założenie tego bloga. Jeśli ktoś czytuje blogi powinien zdawać sobie sprawę z tego, że każdy może mieć inny punkt widzenia i należy to uszanować. Widzę jednak, że po publikacji postu na temat Arbonne odezwało się sporo urażonych konsultantów i przedstawicieli marki co doprowadziło do sporej nagonki, która dotyczyła zarówno mojej osoby, jak i bloga.

Chciałabym uświadomić wszystkich zbulwersowanych śmiertelników, że swój post oparłam na informacjach dostępnych na stronie Arbonne. Tam zawarta jest notka, że produkowane przez markę kosmetyki są czyste i bezpieczne (motto firmy: pure, safe i beneficial). Wystarczy zagłębić się w to, co jest tam napisane zamiast zarzucać mi, że uprawiam dziennikarski bełkot. Dla wiadomości krytyków - nie jestem dziennikarzem i nigdy nie podawałam do publicznej wiadomości, że uprawiam taki zawód. Tekst nie jest również w żaden sposób sponsorowany. Zawsze piszę o swoich odczuciach i nigdy nie pozwolę sobie na to, by publikować cokolwiek wbrew mojej woli. Nie jestem również ignorantką i nie obrażam nikogo. Jest spora różnica pomiędzy obrażaniem a wyrażaniem konstruktywnej krytyki. Jeśli coś mi się zwyczajnie nie podoba, to piszę o tym bez owijania w bawełnę. Niejednokrotnie podkreślałam, że nie mam zamiaru podlizywać się firmom kosmetycznym, patrząc przez pryzmat ich dorobku.

Jeśli chodzi o użycie sformułowania "piramida finansowa" to faktycznie należą mi się baty. Marketingowiec ze mnie żaden, dlatego też przyjmuję na klatę wszelką krytykę. Mylić się jest rzeczą ludzką. Należę jednak do osób, które potrafią przyznać się do błędu, dlatego też nie zmieniam niczego w postach tuż po ich publikacji. Tak jest i w przypadku notki o Arbonne.
 
I jeszcze jedna kwestia - jeśli chcecie obrażać moją osobę, to podpisujcie się z imienia i nazwiska. Pisząc jako osoba anonimowa tylko z pozoru może wydawać się Wam, że posiadacie większą przewagę. Pragnę Wam jednak uświadomić, że wcale tak nie jest. Dotyczy to szczególnie wszystkich tych, którzy rzucają przypadkowymi nazwiskami, a sami chcą uchodzić za bezimiennych. Nie stać Was na to, by wyrazić swoją opinię i podpisać się pod nią z imienia i nazwiska? Czego się boicie? Może tego, że wówczas okazało by się, jak wielu z Was związanych jest z Arbonne? Ja nie mam problemu z ujawnieniem swoich danych personalnych. Proszę bardzo - nazywam się Iga Wawrzyniak, nie żadna Agata Struzik, Monika, czy jak to tak jeszcze mieliście okazję mnie nazywać.

Kto następny?

Copyright © 2018 Toksyczna kosmetyczka