Naturalne kosmetyki z serii NutraEffects - kolejny chwyt marketingowy od Avonu

Nie od dziś jestem cięta na produkty marki AVON. Po pierwsze - koncern testuje swoje kosmetyki na zwierzętach. Po drugie - namawia do wspierania akcji „AVON kontra rak piersi”, a sami pakuje do swoich kosmetyków chemię, która go powoduje. Absurd!

Od wczoraj jestem cięta jeszcze bardziej! Wszystko to za sprawą targów gospodarczych, które miałam okazję odwiedzić w weekend w moim mieście. Tutaj też natknęłam się na stoisko owej firmy. Normalnie ominęłabym je szerokim łukiem, ale z dala krzyczał do mnie baner nowej serii całkowicie naturalnych produktów NutraEffects. Z niedowierzaniem podeszłam aby sprawdzić na ile jest to prawdą mimo iż z góry zakładałam, że to jedna wielka ściema i chwyt marketingowy. Grzecznie poprosiłam panią o pudełeczko przypadkowego kremu, gdyż słoiczki dostępne na wystawie były ich pozbawione. Co więcej - producent nie zamieścił na nich składu.

Jak dla mnie to celowy zabieg - po zakupie kosmetyku opakowanie przeważnie ląduje w koszu, a my nie skupiamy się na tym, co znajduje się w środku.


Wróćmy jednak do sytuacji z targów. Po moim zapytaniu pani początkowo udaje, że nie ma kartonika, jednakże po moich serdecznych prośbach wyciąga jedno ze spodu wielkiej torby. Czytam skład i przecieram oczy ze zdziwienia (zgrywanie naiwnego konsumenta zawsze przynosi efekty :P ). Pani pyta się co sądzę o kremie: „jeszcze czytam” - rzucam na odczepne mimo, iż jego skład dawno już przeanalizowałam. Czekam jednak na sytuację, kiedy przy stoisku pojawi się więcej osób, by wówczas wyciągnąć ciężką artylerię. Uświadamianie potencjalnych klientów zawsze sprawia mi frajdę :)

Zeszli się...

Oddaję kremik konsultantce i z pewną stanowczością stwierdzam, że nigdy bym go nie kupiła i cieszę się, że nie dałam się nabrać na ten żałosny chwyt marketingowy. Wszyscy stoją jak wryci i z zaciekawieniem czekają na rozwój sytuacji. Pani pyta się, co w składzie tego kremu mi tak nie odpowiada - „to jedna wielka chemia, wśród której na próżno szukać lansowanych przez Joannę Koroniewską nasion chia” - odpowiadam.

Wymieniam podejrzane składniki (Dimethicone, Phenoxyetanol, Disodium EDTA, pochodne glikolu i inne szkodliwe dziwactwa). Nastaje cisza jak makiem zasiał.

Na zakończenie dodaję, iż koncern testuje produkty na zwierzętach i chociażby z tego względu konsumenci powinni zaprzestać ich kupowania. Wykład o jakości kosmetyków już sobie daruję. Aż tak paskudna nie jestem :) O dziwo - na wieść o prowadzeniu testów na zwierzętach, konsultantka przechodzi w tryb bojowy, który sprowadza się do wydukania z siebie jednego zaledwie zdania: „ale MY nie testujemy”. „Droga Pani, widniejecie na liście PETA jak i innych organizacji, które zajmują się tą sporną kwestią. Proszę zatem nie twierdzić, że jest inaczej”.

Po tych słowach oddalam się. Nie chcę już dłużej gnębić nieoświeconej konsultantki. Zastanawiam się jednak, jak ktoś tak niekompetentny, niemający żadnej wiedzy na temat działalności firmy, może mieć kontakt z jej produktami i potencjalnymi klientami. Przecież konsultant z prawdziwego zdarzenia powinien posiadać fachową wiedzę na temat tego co sprzedaje i umieć zaproponować kupującemu idealny dla niego produkt. A już na pewno nie powinien wysuwać teorii, które nie mają żadnego naukowego uzasadnienia. 


Amen!

3 komentarze:

  1. CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ TWOJĄ KOSMETYCZKĘ JAKĄ MASZ W ŁAZIENCE I PRZEANALIZOWAĆ KAZDY SKŁAD BO WIDAĆ ŻE ARTYKUŁ JEST NAPISANY SPECJALNIE SZKODA ŻE NIE POLECIŁAŚ JESZCZE INNEJ FIRMY! A JEŚLI CHODZI O TESTOWANIE NA ZWIERZĘTACH TO ZANIM NAPISZESZ ARTYKUŁ TO POGŁĘB TEMAT BARDZIEJ BO AVON JUŻ OD DAWNA NIE TESTUJE KOSMETYKÓW NA ZWIERZĘTACH BYNAJMNIEJ NIE DLA PRODUKCJI KTÓRA IDZIE NA POLSKĘ! POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy przejrzeć moje wpisy by zobaczyć, jakie kosmetyki stosuję i co zawierają one w swoich składach - to nic trudnego. Widzę, że łatwiej jest jednak wyrzucić swoje żale bez pogłębiania tematu.

      Co do testowania na zwierzętach - Avon posiadał ceryfikat PETA ale go stracił, gdy wyszło na jaw, że testuje swoje kosmetyki na zwierzętach w Chinach. Mało tego - jeszcze próbował ten fakt ukryć.

      Nie rozumiem, jak możesz usprawiedliwiać postępowanie koncernu twierdząc, że firma "nie testuje kosmetyków na zwierzętach bynajmniej nie dla produkcji która idzie na Polskę". Rozumiem, że czujesz się wspaniale wiedząc, że w Polsce nie kupisz takich kosmetyków? Musze Cię zaskoczyć. Mimo zakazu Unii Europejskiej dotyczącego testowania kosmetyków na zwierzętach, można ten zakaz sprytnie obejść. Polecam zgłębić się w temat, zamiast zarzucać mi niewiedzę.

      PS. Odniosę się jeszcze do ostatniego skandalu, na którym wizerunek firmy mocno ucierpiał. Myślisz, że skoro Avon ma gdzieś swoich ciężko chorych i umierających pracowników, to będzie się przejmował losem biednych zwierząt? Na to pytanie odpowiedz już sobie sam/a

      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za każdy pozostawiony komentarz 💚

Copyright © 2018 Toksyczna kosmetyczka