Naturalna pielęgnacja z Nature Queen. Recenzja masła Shea i Francuskiej Glinki Żółtej

Niedawno informowałam Was na Instagramie, że zaczęłam testować kilka produktów ze sklepu internetowego Nature Queen. Dziś przyszedł w końcu czas na to, aby przedstawić wam dwa z nich: masło Shea oraz Francuską Glinkę Żółtą. Zanim to jednak uczynię, zachęcam Was do przeczytania krótkiej informacji o samym producencie.

„Zdrowie i uroda - te dwie rzeczy powinny iść ze sobą w parze, dlatego w Nature Queen codziennie pracujemy nad tym, aby naszym Klientom dostarczać jedynie najlepsze, naturalne i ekologiczne kosmetyki. W Nature Queen szczególny nacisk kładziemy na jakość. Nie tylko na etapie produkcji, ale znacznie wcześniej. Kontrolujemy uprawy i produkcję naszych wyrobów, zwłaszcza pod kątem dbałości o środowisko, nieużywania pestycydów i GMO. To sprawia, że gotowy kosmetyk jest w 100% ekologiczny i biologicznie czysty. Nature Queen to 100% natury. Wszystkie produkty posiadają gwarancję non GMO, a większość posiada specjalistyczny certyfikat ECO Cert. co oznacza, że nie ma u nas miejsca na żadne niezdrowe dodatki, mogące szkodzić skórze lub uczulać.” Źródło: [KLIK]






Masło Shea 

Masło Shea to produkt po który sięgam nie tylko z wielką chęcią, ale przede wszystkim ogromnym sentymentem. To właśnie na niego jako pierwszego zwróciłam swój wzrok kilka lat temu, rozpoczynając swoją przygodę z naturalnymi kosmetykami. Dzięki temu, iż masło posiada zbawienny wpływ na moją skórę, towarzyszy mi aż po dziś dzień. To chyba najlepszy dowód na to, że produkt ten działa i warto go mieć zawsze przy sobie. Gdyby było inaczej, już dawno wylądował by w koszu, a słuch by o nim zaginął. Tak się jednak nie stało i jestem w 100% przekonana, że taka sytuacja nigdy nie nastąpi :)



Masło Shea (masło z masłosza, masło karite) to olej z nasion afrykańskiego drzewa Masłosz Parka. Na etykietach kosmetyków możecie go spotkać pod nazwą Butyrospermum Parkii. Masło Shea pozyskuje się z naturalnego tłuszczu roślinnego obecnego w orzechach w/w drzewa. Substancja ta słynie z wielu cennych właściwości, dlatego też z powodzeniem wykorzystuje się ją nie tylko w kosmetyce, ale także w medycynie i w kuchni.

Masło Shea od Nature Queen zostało zamknięte w poręcznym plastikowym opakowaniu, wyposażonym w środku w dodatkową pokrywkę. Produkt posiada zbitą konsystencję, w której da się wyczuć niewielkich rozmiarów grudki. Pod wpływem ciepła dłoni szybko jednak topnieje i bez problemów rozprowadza się po skórze. 


Masło Shea można stosować na wiele różnych sposobów, w tym jako:

  • balsam na usta 
  • matową szminkę (wystarczy zmieszać odrobinę pudru z masłem)
  • balsam na stopy, łokcie i kolana
  • balsam przeciwko rozstępom, bliznom i poparzeniom
  • utrwalacz cieni do powiek (należy zaaplikować masło przed nałożeniem makijażu)
  • bazę pod fluid i korektor (niweluje nierówności)
  • zabezpieczenie skóry przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi
  • przedłużacz trwałości perfum (należy nasmarować ciało masłem i spryskać je perfumami)
  • balsam kojący i przywracający skórze odpowiedni poziom nawilżenia po kąpielach słonecznych
  • balsam chroniący delikatną skórę niemowlęcia przed odparzeniami
  • balsam do masażu
  • balsam kojący skórę po goleniu (zapobiega podrażnieniom)
  • wosk do utrwalenia brwi
  • preparat do pielęgnacji paznokci i skórek (masło Shea wzmacnia paznokcie i odżywia skórki)
  • preparat na ukąszenia owadów (koi skórę i niweluje swędzenie)
  • preparat kojący podrażnioną skórę w okolicy nosa podczas kataru
  • nawilżającą odżywkę do włosów (nakładamy niewielką ilość masła na włosy, owijamy ręcznikiem i pozostawiamy na ok. 15 minut, po czym myjemy je szamponem)

Masło Shea posiada wiele zastosowań. Te, które wymieniłam Wam powyżej to jednak nie wszystkie. Podobno nadaje się również do smarowania kanapek oraz smażenia. Nie wiem jednak ile jest w tym prawdy, bowiem akurat tych sposobów (jeszcze) nie próbowałam. Jeśli się kiedyś przełamię, to z pewnością Wam o tym napiszę :) 


W masło Shea powinny zaopatrzyć się osoby o skórze bardzo suchej, zniszczonej, łuszczącej się, ze zmarszczkami, podrażnionej, atopowej, z egzemą, łuszczycą i innymi problemami. Kosmetyk znakomicie nawilża, regeneruje i odżywia skórę. Jeśli o mnie chodzi, to masło Shea stosuję zazwyczaj po kąpieli ale zdarza się, że sięgam po nie także w ciągu dnia. Cały czas noszę przy sobie niewielkich rozmiarów pojemniczek, który skrywa w sobie ten oto kosmetyk. Nigdy przecież nie wiadomo, kiedy będzie potrzebny :) 

Masło Shea od Nature Queen jest czyste, w związku z tym nie posiada w sobie żadnych niepotrzebnych składników. To oczywiście bardzo mi odpowiada, bowiem uwielbiam stosować bezpieczne produkty o jak najkrótszych składach. 


Masło Shea zawiera w sobie w kwasy tłuszczowe oraz witaminy A, E i F. Regeneruje i odnawia zniszczony naskórek, łagodzi podrażnienia oraz przyspiesza procesy gojenia. Ponadto wygładza skórę i chroni ją przed niesprzyjającymi czynnikami zewnętrznymi (zawiera naturalny filtr UV o sile zbliżonej do SPF 4-6).

Masło Shea możecie zamówić tutaj: [KLIK]

Francuska Glinka Żółta 

Moja przygoda z glinkami zaczęła się już dawno temu (nie pamiętam nawet kiedy). Zachwycona ich działaniem postanowiłam na stałe wprowadzić je do swojej domowej pielęgnacji. Na rynku kosmetycznym mamy dostępnych wiele rodzajów glinek. Ja dzisiaj przedstawię Wam jedną z nich - żółtą (Clay Yellow).

Francuska Glinka Żółta to najwyższej jakości, całkowicie naturalny produkt, przeznaczony do pielęgnacji cery tłustej, mieszanej i trądzikowej. Surowiec wydobywany jest jedynie w kopalniach we Francji, następnie poddawany jest suszeniu na słońcu i mechanicznemu kruszeniu. Żółta glinka Nature Queen w żaden sposób nie jest obrabiana chemicznie, co gwarantuje zachowanie naturalnych, pierwotnych właściwości. Glinka swoje działanie zawdzięcza bogactwu mikroelementów - żelaza, kremu i tlenku glinu oraz pierwiastków takich jak: magnez, potas, fosfor oraz wapń. Glinka żółta ma szerokie zastosowanie kosmetyczne i jest polecana do pielęgnacji cery tłustej, mieszanej oraz trądzikowej. Doskonale odtłuszcza, matuje, oczyszcza i remineralizuje skórę, działa przeciwzapalnie, łagodzi podrażnienia i hamuje nadmierną produkcję łoju. Dlatego jest często wykorzystywana w kosmetykach przeciwtrądzikowych. Ponadto poprawia sprężystość skóry, spowalnia procesy starzenia i pomaga w eliminacji niedoskonałości - rozstępów, przebarwień i cellulitu” - informacja ze strony Nature Queen [KLIK]



Produkt został zamknięty w poręcznym plastikowym opakowaniu, wyposażonym w sprytne zabezpieczenie przed jego rozsypaniem. W środku znajdziemy glinkę o ciemnożółtej barwie i sypkiej konsystencji. W tym miejscu muszę pochwalić producenta za wybór takiego, a nie innego opakowania. Dotychczas stosowane przeze mnie glinki posiadały woreczek, z którego cześć produktu zawsze się osypywała. W tym przypadku nie ma jednak takiego problemu. Opakowanie jest szczelne i nic się z niego nie wydobędzie, nawet jeśli przez chwilę nieuwagi spadnie nam ono na podłogę. 


Glinkę możemy stosować na kilka sposobów. Najlepiej sprawdza się w formie:

  • maseczek
  • okładów na ciało 
  • dodatku do kąpieli

W moim przypadku najlepiej sprawdza się jako składnik domowych maseczek. Do ich wykonania wystarczy jedynie letnia woda (ja stosuję hydrolat z róży damasceńskiej) i miseczka, w której połączymy ze sobą oba składniki. Możecie również dodać kilka kropel olejku kosmetycznego, w celu wzbogacenia właściwości pielęgnujących kosmetyku. Jeśli nosicie się z zamiarem dłuższego stosowania glinek, koniecznie pomyślcie o zakupie porcelanowego moździerza, w którym błyskawicznie utrzecie glinkę do postaci jednolitej masy. Nie jest to wielki wydatek (ja za swój zapłaciłam nie więcej niż 20 zł), a znacznie ułatwia życie.

Przygotowaną w ten sposób maseczkę nakładamy na twarz (najlepiej pędzlem, by się nie pobrudzić) i pozostawiamy na kilka minut. Pamiętajcie jednak o tym, by zmyć ją zanim zacznie zasychać. Jeśli zależy Wam jednak na tym, aby jak najdłużej pozostała na skórze, spryskujcie ją co jakiś czas wodą lub hydrolatem. Glinkę możecie także stosować jako dodatek do kąpieli - wystarczy wsypać około pół szklanki proszku do wanny z gorącą wodą. Dzięki takiemu zabiegowi pozbędziemy się zmęczenia i napięcia, a nasza skóra stanie się miękka i zregenerowana.


Glinka żółta posiada wiele cennych właściwości. Regularnie stosowana odżywia i regeneruje skórę, przywracając jej odpowiednią gładkość i sprężystość. Ponadto opóźnia proces powstawania zmarszczek, znakomicie oczyszcza, niweluje niedoskonałości oraz reguluje produkcję łoju. Widoczne gołym okiem efekty można zauważyć już po kilku zabiegach.

Francuska Glinka Żółta od Nature Queen nie posiada w sobie żadnych domieszek. Jest to produkt czysty i całkowicie bezpieczny, o czym możemy przekonać się, gdy spojrzymy na jego etykietę. 


Glinkę żółtą możecie zamówić tutaj: [KLIK]

Więcej informacji znajdziecie na stronie Nature Queen [KLIK] oraz na Facebooku [KLIK]

P.S. Dajcie znać, co sądzicie o zaprezentowanych w dzisiejszym wpisie produktach :)

15 komentarzy:

  1. Też stosuję produkty tej firmy, ale inne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam masła shea. Tak jak piszesz ma sporo różnych zastosowań :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masło shea Kocham od zawsze odkąd pamiętam, ale niesłyszałam o kulinarnych zastosowaniach, szok normalnie ! Ciekawa też jestem czy to prawda ;) Glinka od paru miesięcy to moje istne must have :) Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Też ostatnio skusiłam się na masło shea ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy raz spotykam się z tą firmą masło shea uwielbiam :) i Glinki też natomiast żółtej nie miałam a sama firma jest mi obca :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam ani marki, ani produktów, ale glinka wydaje mi się być ciekawa. Nigdy nie robiłam domowych maseczek, więc może w końcu bym się skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zarówno masło shea jak i wszelkie glinki są u mnie mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię masło shea :-) tej maki akurat nie znam

    OdpowiedzUsuń
  9. Masełko shea z chęcią bym spróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja mam glinkę różową i świetnie mi się sprawdza można ją mieszać z kremami, olajami, nakładać samą <3 idealne naturalne rozwiązanie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. glinek jeszcze w ogóle nie używałam, aż wstyd się przyznać, choć mam w domu białą

    OdpowiedzUsuń
  12. Ooo..., moje ukochane masło Shea :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za każdy pozostawiony komentarz 💚

Copyright © 2018 Toksyczna kosmetyczka