Bogactwo natury w polskich kosmetykach Leafy
18 grudnia
56
Uwielbiam kosmetyki naturalne pochodzące z niewielkich polskich manufaktur, produkowane w małych partiach i według starannie dobranych receptur. Sięgając po takie produkty mam pewność, że są one tworzone z sercem, a ja decydują się na zakup, przyczyniam się do rozwoju rodzimych marek.
Jedną z takich manufaktur jest Leafy, która posiada w swojej ofercie kosmetyki naturalne, w tym masła kosmetyczne, hydrolaty, oleje, glinki oraz mydła. Jej założyciele - Kasia i Krzysztof, dbają o swoich klientów, oferując im niepowtarzalne produkty wysokiej jakości, w których nie znajdziemy szkodliwej chemii oraz składników pochodzenia zwierzęcego.
Krótko o firmie
Dawno, dawno temu była sobie dziewczyna, która pojechała w odwiedziny do szwagra do Londynu. Wiecie, jak jest: szwagier mówi przyjedź, zobacz trochę świata, to pojechaliśmy. Zachłysnęła się wolnością i ogromem różnic kulturowych, najbardziej zaś tymi pięknymi wystawami w sklepach ze zdrową żywnością i ekologicznymi kosmetykami. Nie miały one silnego zapachu, ale skóra po ich użyciu wołała o jeszcze. Portfel wołał, nie szalej dziewczyno, bo to wtedy było strasznie drogie. Ale kto by się tam portfelem przejmował. Dziewczyna wróciła do Polski z małym marzeniem w głowie: pracować kiedyś z takimi cudami. Minęło czasu, a czas ma to do siebie, że w pewnym momencie przyśpiesza… Dziewczyna popracowała trochę w Polsce, ale Londyn wzywał. W końcu wzięła męża, farmaceutę z wykształcenia i pojechali razem do tego Londynu. Mąż szybko znalazł pracę w zawodzie, dziewczyna zaś wreszcie spełniła marzenie i zaczęła pracować z kosmetykami naturalnymi. Nauczyła się rozpoznawać składy pisane po łacinie – nie tej podwórkowej łacinie- . Zrozumiała, które składniki są dobre, dla jakiego rodzaju skóry i dlaczego. Zrobiła pierwsze mydło, potem mus do ciała i tak to się zaczęło. Najważniejsze zaś: nie przestała marzyć. I teraz to marzenie spełnia. Wróciła do Polski, została mamą i postawiła się odważyć i otworzyć własny mały biznesik z kosmetykami naturalnymi. Takimi, które są dobre i ładne i wyrabiane w małych partiach, według starannie dobranych receptur. Z mężem przy boku, w pięknych opakowaniach i prostych etykietach, które każdy zrozumie, nie przechodząc wcześniej przyśpieszonego kursu łaciny. Źródło: [KLIK].
Buszując po stronie Leafy natknęłam się na kilka produktów, które zapragnęłam mieć na wyłączność. Bardzo szybko stałam się więc ich szczęśliwą posiadaczką. Z oferty manufaktury wybrałam dla siebie:
- hydrolat pomarańczowy
- cudowny hydrolat malinowy
- olejek z zielonej kawy
- lekki olej z pestek moreli
- ekskluzywny olej z opuncji
- czyste mydło
Hydrolat pomarańczowy
Kosmetyk mieści się w szklanej buteleczce jak wszystkie kosmetyki Leafy w formie płynnej. Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam takie proste rozwiązania. Jestem zdania, że dobry kosmetyk obroni się sam i nie potrzebuje do tego kolorowej i krzykliwej etykiety oraz wymyślnego opakowania. Nawet mój michu przekonał się do takich opakowań, choć oczywiście zajęło mu to trochę czasu. Teraz reaguje na nie niczym dziecko, które dostaje do rączki wielkiego lizaka, powtarzając co chwila: „zobacz jakie fajne opakowanie, a jakie fajne szkiełko”, jakbym sama nie mogła tego zauważyć i stwierdzić :)
Wróćmy jednak do pomarańczowego hydrolatu. Kosmetyk posiada wodnistą konsystencję i delikatny, słabo wyczuwalny zapach gorzkiej skórki pomarańczy. Jest on oczywiście przyjemny dla nosa.
Hydrolat pomarańczowy polecany jest dla osób z cerą tłustą, trądzikową, podrażnioną, wrażliwą i dojrzałą. To produkt uniwersalny i nadaje się do pielęgnacji każdego typu skóry. Można go także aplikować na wysuszone i zniszczone farbowaniem włosy.
Kosmetyk możemy stosować jako tonik i produkt do demakijażu, delikatną mgiełkę regulującą nadmierne wydzielanie sebum, nawilżającą i kojącą skórę podrażnioną słońcem, wiatrem i działaniem klimatyzacji lub ogrzewaniem w pomieszczeniu, a także jako bazę do maseczek z glinki. Jest to zatem produkt wielozadaniowy.
Hydrolat pomarańczowy wykorzystuję najczęściej jako tonik, którym spryskuję całą twarz, lub aplikuję wcześniej na płatek kosmetyczny. Kosmetyk wchłania się błyskawicznie, nie napina skóry i nie powoduje żadnego dyskomfortu. Hydrolat przywraca prawidłowe pH skórze, a ta dzięki niemu staje się odświeżona i zrelaksowana. Produkt nie zawiera w sobie alkoholu, który mógłby wysuszać buźkę, dlatego też można sięgać po niego podczas codziennej pielęgnacji.
Hydrolat posiada skromny skład, który w tym przypadku okazuje się jego atutem. Sami zobaczcie:
- Citrus Aurantium (Neroli) Flower Water (hydrolat z kwiatów gorzkiej pomarańczy) - tonizuje, oczyszcza, zwęża pory oraz działa kojąco na okolice oczu i cerę naczyniową. Łagodzi obrzęki, lekko ściąga skórę, przeciwdziała jej wiotczeniu oraz nadaje produktowi zmysłowy zapach.
Hydrolat od Leafy nie zawiera konserwantów, sztucznych barwników i perfum,
a pozyskuje się go z ekologicznych upraw romantycznej Francji.
a pozyskuje się go z ekologicznych upraw romantycznej Francji.
Cudowny hydrolat malinowy
Ten produkt posiada takie samo opakowanie oraz formułę jak wyżej opisany hydrolat pomarańczowy. Jedno jednak odróżnia go od poprzednika, a mianowicie aromat. Jest cudownie malinowy i kojarzy mi się z czasami dzieciństwa i syropami z piwniczki mojej babuni. Tego zapachu nie da się tak po prostu opisać zwykłymi słowami - to trzeba po prostu poczuć :)
Hydrolat malinowy polecany jest szczególnie do skóry suchej, zmęczonej i dojrzałej. Doskonale zmniejsza pory, wyrównuje koloryt skóry, działa bakteriostatycznie, przeciwzapalnie i antybakteryjnie. Idealnie zastępuje tonik i mgiełkę do twarzy oraz ciała.
Cudowny hydrolat malinowy, tak jak i poprzednik, posiada w pełni naturalny skład.
W opakowaniu znajdziemy jedynie:
- Rubus idaeus (Raspberry) Fruit Water (hydrolat z pestek malin) - silny antyoksydant, który chroni skórę przed starzeniem się. Uelastycznia, lekko rozjaśnia skórę oraz wpływa na poprawę jej zdolności ochronnych. Jest również naturalnym filtrem przeciwsłonecznym i sprzyja gojeniu rumienia posłonecznego.
W składzie hydrolatu malinowego nie znajdziemy również konserwantów,
sztucznych barwników oraz perfum.
Olejek z zielonej kawy
Olejek z zielonej kawy został zamknięty w szklanej buteleczce z poręczną pipetką. Ma delikatny zapach, który rozpala zmysły, bezbarwny odcień oraz formułę, która dobrze się wchłania, nie pozostawiając po sobie lepkiego filmu.
Po ten produkt sięgnęłam z oczywistych dla nas kobiet względów. Zależało mi na ujędrnieniu skóry oraz zniwelowaniu cellulitu.
Olejek z zielonej kawy jest idealny dla osób ze skórą mało elastyczną, z niedoskonałościami, słonością do cellulitu i przebarwień oraz potrzebującej wygładzenia i regeneracji. Ten produkt możemy aplikować także na twarz. Sprawdzi się szczególnie u osób z cerą mało elastyczną oraz narażoną na fotostarzenie. Możemy go wykorzystać również jako olejek do demakijażu.
Olejek z zielonej kawy stosuję aktualnie tylko na ciało. Staram się sięgać po niego codziennie, zaraz po wyjściu spod prysznica. Oczywiście nie zawsze mi to wychodzi, ale i tak jestem dumna, że trzymam się założonego planu.
Po zastosowaniu olejku od Leafy skóra staje się ujędrniona, nawilżona i odzyskuje zdrowy koloryt. Wygląda po prostu o wiele lepiej. Olejek stosuję także w połączeniu z masażem bańkami chińskimi, by przyśpieszyć widoczność efektów. Do lata zostało jeszcze kilka miesięcy więc mam nadzieję, że mój cellulit do tego czasu pójdzie sobie precz :)
A oto pełny skład olejku z zielonej kawy:
- Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej migdałowy) - substancja bogata w witaminy młodości (A i E). Poprawia ukrwienie skóry, wyrównuje jej koloryt, łagodzi stany zapalne oraz chroni ją przed warunkami atmosferycznymi takimi jak silny wiatr lub słońce. Dodatkowo nawilża, zmiękcza i wygładza oraz wpływa na prawidłowe funkcjonowanie cementu międzykomórkowego.
- Coffea Arabica (Green Coffee) Seed Oil (olej z zielonej kawy) - działa przeciwzmarszczkowo i antybakteryjne, stymuluje krążenie krwi oraz redukuje tkankę tłuszczową.
Lekki olej z pestek moreli
Ta mała buteleczka, którą znajdziecie na zdjęciu poniżej, skrywa w sobie kolejną kosmetyczną perełkę. To olej o delikatnym zapachu i lekkiej formule.
Olej z pestek moreli dedykowany jest osobom z cerą suchą, delikatną, dojrzałą, problematyczną oraz skłonną do podrażnień. Świetnie sprawdza się przy masażu twarzy i ciała, znakomicie nawilża, odżywia oraz redukuje drobne niedoskonałości. Nie przeciąża skóry, dobrze się wchłania i nie pozostawia na niej nieprzyjemnej, lepkiej warstwy.
Lekki olej z pestek moreli jest delikatnym emolientem i nie podrażnia. Możemy aplikować go bezpośrednio na nawilżoną skórę po kąpieli, lub jako olejek do demakijażu. Kosmetyk możecie wykorzystać także jako produkt do pielęgnacji rąk, paznokci i skórek wokół nich. Ja nacieram nim także swoje cienkie i kruszące się końcówki włosów.
Skład lekkiego oleju z pestek moreli przedstawia się następująco:
- Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil (olej z pestek moreli) - odbudowuje i chroni barierę skóry, pomaga utrzymać jej prawidłowe nawilżenie oraz zmiękcza i wygładza.
Ekskluzywny olej z opuncji
To ostatni z olejów, jaki chciałabym Wam dziś zaprezentować. Olej z opuncji figowej uznawany jest za najbardziej ekskluzywny olej świata i nazywany bardzo często naturalnym botoksem.
Olej z opuncji od Leafy posiada słomkowy kolor oraz zapach, który jest typowy dla większości oleistych produktów. Kosmetyk nie pozostawia na skórze nieprzyjemnego lepkiego filmu. Zamiast tego dobrze się wchłania i co najważniejsze - nie zostawia tłustych plam na ubraniach poduszce, czy pościeli.
Olej z opuncji to produkt uniwersalny, dlatego tez da się go wykorzystać na wiele różnych sposobów. Ja stosuję go na swoją skórę w stanie czystym oraz łączę z innymi kosmetykami. Najlepiej sprawdza się on jako dodatek do kremu na noc, a także do wyrobu domowych maseczek na bazie glinek. Jako produkt samodzielny, olej z opuncji świetnie sprawdza się jako środek do masażu całego ciała. Oprócz nawilżenia i ujędrnienia skóry, pozwala także osiągnąć stan odprężenia i głębokiego relaksu.
Olej z opuncji mogą stosować osoby o każdym typie skóry. Najlepiej sprawdzi się on jednak w przypadku cer suchych, dojrzałych, wymagających, wrażliwych oraz skłonnych do podrażnień. Już jedna aplikacja oleju sprawia, że skóra odwodniona odzyskuje właściwy poziom nawilżenia i odżywienia. Jest także miękka, jędrna i aksamitna w dotyku.
Skład ekskluzywnego oleju z opuncji jest oczywiście króciutki i pozbawiony wszelkiej chemii. W buteleczce znajdziemy jedynie:
- Opuntia Ficus Indica Seed Oil (olej z opuncji figowej) - wykazuje właściwości przeciwzmarszczkowe, regenerujące, nawilżające, odżywcze oraz łagodzące. Poprawia koloryt skóry, zmniejsza przebarwienia, przeciwdziała powstawaniu zmarszczek oraz uelastycznia skórę i włosy.
Czyste mydło
Mydełko zostało otulone papierową opaską o prostej, lecz pięknej szacie graficznej. Po jej zdjęciu naszym oczom ukazuje się sporych rozmiarów kostka. Mydełko jest bezzapachowe, dlatego jest idealną propozycją zarówno dla kobiet, mężczyzn, jak i dzieci.
Mydło pozostawia skórę oczyszczoną, odżywioną i gładką w dotyku. W trakcie jego stosowania cały czas zachowuje swoją twardość i nie traci kształtu.
Mydło stosuję najczęściej do mycia rąk. Zdarza mi się także zabierać je pod prysznic. Produkt jest bardzo wydajny i nie trzeba wiele, by pokryć całe ciało pianą. Jedna kostka starczy nam więc na bardzo długo.
W związku z tym, że nie przepadam za widokiem dużej kostki pływającej w mydelniczce, podzieliłam mydło na mniejsze części - dokładnie na cztery. Dzięki temu trikowi łatwiej trzymają się one w dłoni. Jeśli lubicie natomiast mydlane kąpiele (np. stóp), polecam zetrzeć mydełko na tarce i dodać je do wody. Tylko nie przesadzajcie z ilością. Mała garść mydlanych wiórków całkowicie wystarczy.
Skład czystego mydła przedstawia się następująco:
- Water (woda demineralizowana).
- Sodium Palmate* (zmydlony olej palmowy, palmitan sodu) - substancja pochodzenia naturalnego odpowiedzialna za wytwarzanie piany, oczyszczanie i odtłuszczanie skóry. Może przesuszać wrażliwą skórę i drażnić oczy.
- Sodium Olivate (zmydlona oliwa z oliwek, oliwian sodu) - substancja pochodzenia naturalnego odpowiedzialna za wytwarzanie piany, oczyszczanie i odtłuszczanie skóry. Może przesuszać wrażliwą skórę.
- Sodium Cocoate (zmydlony olej kokosowy, kokonian sodu) - mieszanina kwasów tłuszczowych pochodzących od oleju kokosowego. Dobrze oczyszcza skórę oraz włosy. Odpowiada również za powstawanie piany. Kokonian sodu jest substancją bezpieczną dla skóry. Może jednak drażnić oczy oraz wysuszać wrażliwą skórę.
- Sodium Shea Butterate** (zmydlone masło shea) - substancja pochodzenia naturalnego odpowiedzialna za wytwarzanie piany, oczyszczanie i odtłuszczanie skóry. Może przesuszać wrażliwą skórę i drażnić oczy.
- Sodium Castorate (zmydlony olej rycynowy, kastorynian sodu) - substancja powierzchniowo czynna. Oczyszcza i odtłuszcza skórę oraz włosy. Może przesuszać wrażliwą skórę i podrażniać oczy.
* Olej palmowy z certyfikatem RSPO - pozyskiwany z szacunkiem dla ludzi i środowiska
** Nierafinowane
Czyścioch nie zawiera w sobie żadnych substancji konserwujących, barwiących i zapachowych.
Jak Wam się podobają zaprezentowane dziś kosmetyki?
Spotkaliście się już wcześniej z produktami Leafy?