CulumNATURA - kosmetyki, których nie kupisz w sklepie

CulumNATURA - kosmetyki, których nie kupisz w sklepie

Pod koniec 2018 roku wspólnie z Julkiem miałam okazję przekonać się, jak powstają naturalne kosmetyki CulumNATURA. W tym celu wybraliśmy się do siedziby firmy w Ernstbrunn w Austrii, gdzie miło spędziliśmy weekend. Tych z Was, którzy nie mieli jeszcze okazji przeczytać relacji z tego wypadu, odsyłam tutaj: [KLIK]. Dziś natomiast zapoznam Was z kilkoma produktami tej marki i odpowiem na pytanie, dlaczego tak trudno jest je dostać.






Produkty CulumNATURA - dlaczego są takie dobre i dlaczego nie kupimy ich w sklepie?

Kosmetyki tej marki są wolne od szkodliwych substancji. Nie ma w nich parafiny i jej pochodnych, aluminium, środków pieniących oraz sztucznych barwników i substancji zapachowych. Zamiast tego znajdziemy w nich trzy bazowe składniki: skrzyp polny, rumianek oraz pokrzywę, a także szereg innych wartościowych substancji, w tym m.in. różnorodne oleje, wosk pszczeli, masło kakaowe, proteiny pszenicy czy glinkę. Składy produktów są krótkie i zawierają tylko to, co dla naszej skóry i włosów najlepsze - bez zbędnych dodatków. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić to alkohol denaturyzowany, który jest obecny w składach. Według marki jest on bio, ale dla mnie alkohol to zawsze alkohol :)

CulumNATURA posiada trzy główne linie kosmetyków:
  • oczyszczającą (zieloną),
  • pielęgnacyjną (żółto - pomarańczową),
  • do stylizacji (niebieską).

Plusem jest to, że produkty te nadają się nie tylko do włosów, ale i do całego ciała. Są skoncentrowane i szalenie wydajne. Można je ze sobą łączyć, by uzyskać końcowy produkt dopasowany do naszych potrzeb.

A co z dostępnością? Wiem, że może Wam się wydawać dziwnym to, co teraz napiszę, ale kosmetyków CulumNATURA nie da się zakupić ani w sklepie, ani w sieci. Kosmetyki tej marki są dostępne jedynie w naturalnych salonach współpracujących z marką. W Polsce na chwilę obecną jest ich pięć. Na poniższej mapce możecie zobaczyć, jak wygląda ich rozmieszczenie w Polsce i sąsiadujących z nami krajami. Różnica jest kolosalna, prawda? Czerwony znacznik pokazuje miejsce mojego zamieszkania, a także to, jak daleko mam do najbliższego salonu naturalnego. Ubolewam nad tym nie tylko ja, ale i Julek, gdyż chcielibyśmy mieć te kosmetyki dosłownie na wyciągnięcie ręki.


Glinka Terra

Ten kosmetyk skończył się nam najszybciej, a to dlatego, że stosowaliśmy go zarówno na włosy, jak i na całe ciało.

Glinka Terra ma bardzo ziołowy zapach (jak wszystkie produkty tej marki) i ziemisty kolor. Posiada odpowiednią konsystencję, która umożliwia błyskawiczną aplikację bez konieczności łączenia z płynnym składnikiem, jak np. z hydrolatem. Jej głównym zadaniem jest oczyszczenie skóry oraz włosów z zanieczyszczeń oraz sebum i w tej roli sprawdza się świetnie. Mimo iż działa naprawdę silnie, to mogą ją stosować także osoby o skórze wrażliwej.


Skóra dzięki glince Terra staje się „czysta”, napięta i zmatowiona. Jedyny minus to taki, że pod koniec trudno ją wydobyć z butelki, która została wykonana z twardego plastiku i której nie da się ścisnąć. Ja ją rozcięłam i dzięki temu zużyłam wszystko do samego końca :)


Skład glinki Terra

  • Aqua (woda).
  • Hectorite (glinka ghassoul) - naturalny zagęstnik. Jest bogata w magnez i stanowi naturalny filtr UV.
  • Vinum* (wino ziołowe) - substancja o działaniu leczniczym i wzmacniającym. CulumNATURA przygotowuje je z ziół nagietka, skrzypu polnego i pokrzywy.
  • Alcohol Denat. (alkohol denaturowany) - składnik o działaniu tonizującym, oczyszczającym, odświeżającym i odtłuszczającym. Zabezpiecza kosmetyk przed drobnoustrojami oraz pełni rolę rozpuszczalnika i przekaźnika innych substancji. Może wysuszać, podrażniać skórę oraz alergizować.
  • Helianthus Annuus Seed Oil* (olej słonecznikowy) - uelastycznia skórę oraz dostarcza witaminy E.
  • Urtica Dioica Extract* (ekstrakt z pokrzywy) - wzmacnia zniszczone włosy, przeciwdziała ich przetłuszczaniu i wypadaniu oraz zapobiega łupieżowi
  • Equisetum Arvense Extract* (ekstrakt ze skrzypu polnego) - zawiera głównie krzem, potas i wapń, a także flawonoidy i saponiny. Działa ściągająco oraz poprawia mikrokrążenie krwi.
  • Calendula Officinalis Flower Extract* (ekstrakt z kwiatów nagietka lekarskiego) - substancja bogata w karoteny oraz flawonoidy. Stymuluje proces odnowy naskórka, łagodzi podrażnienia, przeciwdziała nadmiernemu złuszczaniu się naskórka oraz zapobiega niekorzystnym zmianom w śluzówce. Posiada również działanie przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne.
  • Styrax Benzoin Gum (guma benzoesowa) - substancja pochodzenia naturalnego. Wykazuje właściwości antyseptyczne, antybakteryjne, antyoksydacyjne i ściągające. Poprawia elastyczność i gładkość włosów.
  • Pelargonium Graveolens Oil* (olejek geraniowy) - składnik o działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwwirusowym i antyseptycznym.

* z kontrolowanych biologicznych upraw (kbA)

Krem bazowy Sanare i balsam Sanare

CulumNATURA posiada w swojej ofercie dwa produkty o tej samej nazwie. Jednym z nich jest krem bazowy umieszczony w słoiczku, natomiast drugi - balsam, posiada takie samo opakowanie jak wcześniej wspomniana glinka Terra.


Krem bazowy ma zbitą formułę, jednak dobrze się aplikuje. Balsam natomiast bez problemu wydobywa się z opakowania, gdyż ma płynną konsystencję. Zapach tych dwóch produktów jest do siebie zbliżony - bardzo ziołowy, ale miły dla nosa.


Krem bazowy Sanare został stworzony z myślą o skórze twarzy. Dobrze nawilża, odżywia i zapewnia maksymalną ochronę. Będzie odpowiedni dla każdej skóry, w tym również tej problematycznej.

Balsam Sanare posiada podobne właściwości do kremu bazowego. Dobrze nawilża i odżywia skórę i dodatkowo otula ją pięknym ziołowym aromatem.

Skład kremu bazowego Sanare

  • Helianthus Annuus Seed Oil* (olej słonecznikowy) - uelastycznia skórę oraz dostarcza witaminy E.
  • Aqua (woda).
  • Beeswax* (wosk pszczeli) - substancja natłuszczająca, uelastyczniająca i zmiękczająca skórę. Zapobiega również jej przesuszeniu.
  • Alcohol Denat. (alkohol denaturowany) - składnik o działaniu tonizującym, oczyszczającym, odświeżającym i odtłuszczającym. Zabezpiecza kosmetyk przed drobnoustrojami oraz pełni rolę rozpuszczalnika i przekaźnika innych substancji. Może wysuszać, podrażniać skórę oraz alergizować.
  • Simmondsia Chinensis Seed Oil* (olej jojoba) - wspomaga naturalne funkcjonowanie skóry, reguluje ilość wydzielanego sebum oraz wzmacnia warstwę cementu międzykomórkowego, zachowując naturalną, kwaśną warstwę ochronną skóry.
  • Sesamum Indicum Seed Oil* (olej sezamowy) - działa przeciwzapalnie oraz odżywia skórę.
  • Zea Mays Starch* (skrobia kukurydziana) - organiczny wypełniacz kosmetyczny o białej lub żółtawej barwie. Skrobia kukurydziana wchłania sebum i wilgoć ze skóry, dlatego polecana jest osobom posiadającym cerę tłustą lub mieszaną. Skóra po jej aplikacji staje się gładka i matowa.
  • Oenothera Biennis Oil* (olej z wiesiołka) - poprawia elastyczność skóry, wpływa na jej prawidłowe funkcjonowanie oraz zapobiega utracie wody. Substancja ta bogata jest w egzogenne kwasy tłuszczowe (NNKT), których nasz organizm nie potrafi sam wytworzyć, a które są bardzo istotne do zachowania młodego wyglądu skóry.
  • Alchemilla Vulgaris Extract* (ekstrakt z przywrotnika pospolitego) - wykazuje właściwości ochronne, regenerujące i wygładzające. Sprawia, że skóra staje się miękka i elastyczna. Dodatkowo pozwala walczyć ze zmarszczkami i przebarwieniami oraz przyśpiesza gojenie ran i łagodzi stany zapalne.
  • Urtica Dioica Extract* (ekstrakt z pokrzywy) - wzmacnia zniszczone włosy, przeciwdziała ich przetłuszczaniu i wypadaniu oraz zapobiega łupieżowi.
  • Equisetum Arvense Extract* (ekstrakt ze skrzypu polnego) - zawiera głównie krzem, potas i wapń, a także flawonoidy i saponiny. Działa ściągająco oraz poprawia mikrokrążenie krwi.
  • Calendula Officinalis Flower Extract* (ekstrakt z kwiatów nagietka lekarskiego) - substancja bogata w karoteny oraz flawonoidy. Stymuluje proces odnowy naskórka, łagodzi podrażnienia, przeciwdziała nadmiernemu złuszczaniu się naskórka oraz zapobiega niekorzystnym zmianom w śluzówce. Posiada również działanie przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne.
  • Citrus Nobilis Peel Oil* (olejek mandarynkowy) - wykazuje działanie tonizujące, odświeżające i antyseptyczne. Wspomaga gojenie ran, walkę z trądzikiem i cellulitem oraz opóźnia procesy starzenia skóry.
  • Tocopherol (witamina E w czystej formie) - przyczynia się do wygładzenia skóry oraz koi ewentualne stany zapalne.
  • Xanthan Gum (guma ksantanowa) - substancja produkowana przez mikroorganizmy na liściach kapusty. Posiada certyfikat EcoCert i jest dobrze tolerowana przez skórę.
  • Pelargonium Graveolens Oil* (olejek geraniowy) - składnik o działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwwirusowym i antyseptycznym.
  • Potassium Carbonate (węglan potasu) - regulator pH.
  • Cannabis Sativa Leaf Extract* (ekstrakt z konopi siewnej) - wykazuje właściwości odżywcze, nawilżające, przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie oraz chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.
  • Astragalus Gummifer Gum (guma tragankowa) - posiada właściwości ochronne oraz wygładzające. Ponadto pełni funkcję regulatora lepkości i stabilizatora emulsji.

* z kontrolowanych biologicznych upraw (kbA)

Skład balsamu Sanare

  • Aqua (woda).
  • Helianthus Annuus Seed Oil* (olej słonecznikowy) - uelastycznia skórę oraz dostarcza witaminy E.
  • Alcohol Denat. (alkohol denaturowany) - składnik o działaniu tonizującym, oczyszczającym, odświeżającym i odtłuszczającym. Zabezpiecza kosmetyk przed drobnoustrojami oraz pełni rolę rozpuszczalnika i przekaźnika innych substancji. Może wysuszać, podrażniać skórę oraz alergizować.
  • Oenothera Biennis Oil* (olej z wiesiołka) - poprawia elastyczność skóry, wpływa na jej prawidłowe funkcjonowanie oraz zapobiega utracie wody. Substancja ta bogata jest w egzogenne kwasy tłuszczowe (NNKT), których nasz organizm nie potrafi sam wytworzyć, a które są bardzo istotne do zachowania młodego wyglądu skóry.
  • Calendula Officinalis Flower Extract* (ekstrakt z kwiatów nagietka lekarskiego) - substancja bogata w karoteny oraz flawonoidy. Stymuluje proces odnowy naskórka, łagodzi podrażnienia, przeciwdziała nadmiernemu złuszczaniu się naskórka oraz zapobiega niekorzystnym zmianom w śluzówce. Posiada również działanie przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne.
  • Urtica Dioica Extract* (ekstrakt z pokrzywy) - wzmacnia zniszczone włosy, przeciwdziała ich przetłuszczaniu i wypadaniu oraz zapobiega łupieżowi
  • Equisetum Arvense Extract* (ekstrakt ze skrzypu polnego) - zawiera głównie krzem, potas i wapń, a także flawonoidy i saponiny. Działa ściągająco oraz poprawia mikrokrążenie krwi.
  • Alchemilla Vulgaris Extract* (ekstrakt z przywrotnika pospolitego) - wykazuje właściwości ochronne, regenerujące i wygładzające. Sprawia, że skóra staje się miękka i elastyczna. Dodatkowo pozwala walczyć ze zmarszczkami i przebarwieniami oraz przyśpiesza gojenie ran i łagodzi stany zapalne.
  • Citrus Nobilis Peel Oil* (olejek mandarynkowy) - wykazuje działanie tonizujące, odświeżające i antyseptyczne. Wspomaga gojenie ran, walkę z trądzikiem i cellulitem oraz opóźnia procesy starzenia skóry.
  • Tocopherol (witamina E w czystej formie) - przyczynia się do wygładzenia skóry oraz koi ewentualne stany zapalne.
  • Xanthan Gum (guma ksantanowa) - substancja produkowana przez mikroorganizmy na liściach kapusty. Posiada certyfikat EcoCert i jest dobrze tolerowana przez skórę.
  • Pelargonium Graveolens Oil* (olejek geraniowy) - składnik o działaniu przeciwbakteryjnym, przeciwwirusowym i antyseptycznym.
  • Cannabis Sativa Leaf Extract* (ekstrakt z konopi siewnej) - wykazuje właściwości odżywcze, nawilżające, przeciwzapalnie i antyoksydacyjnie oraz chroni skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi.

* z kontrolowanych biologicznych upraw (kbA)

Balsam do ust Facile

Ten produkt zachwycił mnie, gdy tylko spojrzałam na jego oprawę. Ekologiczne opakowanie tego kosmetyku składa się w 100% z papieru, tuszu na bazie wody i biologicznego kleju kazeinowego, przez co ulega biodegradacji. Marka CulumMATURA stara się dbać o środowisko na każdym kroku, a ten produkt jest tego świetnym przykładem.




Balsam do ust wysuwa się po naciśnięciu opakowania na samym końcu. Jego formuła jest wprawdzie zbita, ale w kontakcie z ustami topi się i dobrze rozprowadza.

Balsam Facile błyskawicznie regeneruje przesuszone wargi i nawilża je sprawiając, że stają się gładkie i miękkie. Produkt chroni także usta przed bolesnymi pęknięciami, a przy katarze łagodzi podrażnioną skórę nosa.

Skład balsamu do ust Facile

  • Papaver Orientale Seed Oil* (olej z maku wschodniego) - substancja antyseptyczna, natłuszczająca, ochronna oraz łagodząca. Ponadto wzmacnia naczynia krwionośne.
  • Beeswax* (wosk pszczeli) - substancja natłuszczająca, uelastyczniająca i zmiękczająca skórę. Zapobiega również jej przesuszeniu.
  • Alcohol Denat. (alkohol denaturowany) - składnik o działaniu tonizującym, oczyszczającym, odświeżającym i odtłuszczającym. Zabezpiecza kosmetyk przed drobnoustrojami oraz pełni rolę rozpuszczalnika i przekaźnika innych substancji. Może wysuszać, podrażniać skórę oraz alergizować.
  • Shellac (szelak) - żywica o właściwościach zmiękczających i natłuszczających.
  • Urtica Dioica Extract* (ekstrakt z pokrzywy) - wzmacnia zniszczone włosy, przeciwdziała ich przetłuszczaniu i wypadaniu oraz zapobiega łupieżowi.
  • Equisetum Arvense Extract* (ekstrakt ze skrzypu polnego) - zawiera głównie krzem, potas i wapń, a także flawonoidy i saponiny. Działa ściągająco oraz poprawia mikrokrążenie krwi.
  • Calendula Officinalis Flower Extract* (ekstrakt z kwiatów nagietka lekarskiego) - substancja bogata w karoteny oraz flawonoidy. Stymuluje proces odnowy naskórka, łagodzi podrażnienia, przeciwdziała nadmiernemu złuszczaniu się naskórka oraz zapobiega niekorzystnym zmianom w śluzówce. Posiada również działanie przeciwgrzybicze i przeciwbakteryjne.
  • Tocopherol (witamina E w czystej formie) - przyczynia się do wygładzenia skóry oraz koi ewentualne stany zapalne.

* z kontrolowanych biologicznych upraw (kbA)

Szczotka z włosa dzika

To chyba mój ulubiony produkt z oferty CulumNATURA. Ta ergonomiczna, idealnie dopasowana do kształtu dłoni szczotka została wyprodukowana z wysokiej jakości drewna (np. orzecha, klonu lub wiśni). Jest nie tylko użytecznym, ale i pięknym przedmiotem o indywidualnym przekroju słojów. Występuje w dwóch wariantach: dla osób prawo- i leworęcznych.

Każda szczotka znajduje się w drewnianej skrzynce wypełnionej siankiem.

W środku oprócz szczotki znajdziemy instrukcję obsługi, ściereczkę oraz czyścik.

Ta szczotka składa się w 100% z naturalnego włosa dzika z pierwszego cięcia. Jest ono bardzo twarde i szorstkie, ale nie robi krzywdy skórze naszej głowy. Wręcz przeciwnie - pobudza mięsień przywłosowy i ułatwia dostarczanie krwi i składników odżywczych do korzenia włosa. Dodatkowo usuwa zanieczyszczenia, które osiadają na włosach, a także sebum, które jest rozprowadzane na całej powierzchni włosów podczas szczotkowania. Włosy dzięki temu zyskują naturalną ochronę i stają się wygładzone.






Szczotka ma jeszcze jedną zaletę. Masaż nią dostarcza przyjemnych doznań i pozwala się zrelaksować. Gdy Julek masuje mi nią głowę zawsze dostaję gęsiej skórki, a potem odpływam :) Żadna inna szczotka, jaką miałam do tej pory nie oferowała mi tyle, co ta od CulumNATURA.

Co sądzicie o produktach marki CulumNATURA i o tym,
że są one dostępne tylko w naturalnych salonach?
Czy któryś z nich szczególnie Was zainteresował?
Relacja z Beauty Days Blogger i Influencers About Beauty - dlaczego dopiero teraz?

Relacja z Beauty Days Blogger i Influencers About Beauty - dlaczego dopiero teraz?

Wiem, że ten wpis powinien pojawić się w październiku. Tak jednak wyszło, że publikuję go dopiero teraz. Potrzebowałam ochłonąć, a tak właściwie potrzebowaliśmy (wspólnie z Julkiem). Dziś nie do końca będzie pięknie i kolorowo, choć chcielibyśmy, aby jednak tak było. Dziś poznacie naszą szczerą opinię na temat dwóch wydarzeń, jakie odbyły się z końcem września (dokładnie 20 - 22 września), a mianowicie Targów Beauty Days oraz Targów Beauty Forum, jak i towarzyszącym im wydarzeniom dla blogerów beauty: Beauty Days Blogger i Influencers about Beauty.


Te dwa wydarzenia odbywały się praktycznie w tym samym czasie, z tym że Beauty Days Blogger wystartowało dzień wcześniej, czyli w piątek. Z tego też powodu zawitaliśmy do stolicy już w czwartek. Lubimy uczestniczyć w targach kosmetycznych, gdyż jest to dla nas znakomita okazja do poznania różnych marek, w tym także tych, o których istnieniu nie mieliśmy dotychczas pojęcia. Poza tym uwielbiamy spotykać się twarzą w twarz z ludźmi, którzy stoją za daną firmą, dowiadywać się o historii i wizji, jaka im przyświecała oraz produktach i nowościach, a to że w tym samym czasie możemy uczestniczyć w prelekcjach i spotkać się także z innymi blogerami, to tylko jeszcze bardziej zachęca nas do podróży.

Targi Beauty Days i Beauty Days Blogger

Jak już wcześniej wspominałam, targi te wystartowały w piątek. Całe wydarzenie odbywało się na Ptak Warsaw Expo w Nadarzynie. Byliśmy tutaj już nie raz i mimo, że nasze wrażenia nie zawsze były pozytywne, to i tak z sentymentem lubimy tu powracać. A jak będzie w tym roku? Tego niestety nie wiemy. Po ubiegłorocznej edycji mamy bowiem bardzo mieszane uczucia.

W ubiegłym roku (i dwa lata temu) bardzo dużo osób narzekało na organizację targów, która mówiąc szczerze - nie popisała się. My również jesteśmy zdania, że potencjał targów Beauty Days został w pewien sposób zmarnowany. Nie chodzi tu już nawet o samo spotkanie Beauty Days Blogger. Wiem, że niekiedy my blogerzy uchodzimy za niezwykle roszczeniowe osoby, które uważają, że wszystko im się należy. W każdym środowisku zdarzają się przecież czarne owce i nie przeczę, że tak jest i w naszym. Na targi narzekały jednak całkiem postronne osoby: wystawcy oraz odwiedzający. Pamiętam, jak w dwa lata temu wywiązała się ciekawa dyskusja wśród osób czekających w kolejce do szatni. Rozczarowaniom nie było wówczas końca. Zapamiętałam tę sytuację dość dobrze, ponieważ miałam dokładnie takie same odczucia. Podobne towarzyszyły mi (nam) podczas pierwszej wizyty na Ptak Warsaw Expo, a z każdym rokiem było niestety coraz gorzej :/


Wróćmy jednak do samego wydarzenia Beauty Days Blogger. W piątek planowaliśmy zapoznać się z terenem oraz markami, które miały tu swoje stoiska. Odwiedziliśmy strefę przeznaczoną dla blogerów, gdzie dla każdego czekał kosmetyczny box, coś słodkiego na ząb i kieliszek szampana. Tutaj również miały się odbywać niektóre z warsztatów. Niestety miejscówka była tak usytuowana, że zrozumienie osoby mówiącej (mimo iż miała mikrofon), było chwilami niemożliwe. Zdziwiło nas także to, że w strefie tej znajdowały się tylko trzy kanapy, na których mogło się zmieścić zaledwie kilka osób. Jak to się ma do tego, że w wydarzeniu miało wziąć udział 1500 influencerów?

Strefa, mimo iż piękna, nie spełniała do końca swoich zadań. Dużo ludzi stało za barierkami, inni siedzieli na podłodze. My również na początku spoczęliśmy na fioletowym dywanie, jednak po pewnym czasie stwierdziliśmy, że udział w prelekcji nie ma sensu, gdy słyszymy zaledwie co drugie słowo. Skupiliśmy się zatem na poszukiwaniu innej strefy - tej, w której odbywały się warsztaty. Zapowiadało się wyjątkowo ciekawie. Okazało się bowiem, że kilka z nich prowadzą marki oferujące produkty naturalne, które w końcu nie są nam obce. Nie mogliśmy zatem przepuścić takiej okazji.

Rozpoczęliśmy poszukiwania wspomnianej wcześniej strefy. To jednak okazało się bardzo trudnym wyzwaniem. Obeszliśmy targi dookoła - nigdzie żadnej informacji. Udaliśmy się do punktu, gdzie rozdawano informatory - stamtąd odesłano nas jednak do innego miejsca. Niestety w trzech, do których dotarliśmy, nikt nic nie wiedział. Hmm... Rozumiem, że targi są ogromne, ale dlaczego żaden z pracowników nie miał pojęcia o istnieniu sal konferencyjnych?

Wszyscy rozkładali ręce. Poprosiliśmy zatem o harmonogram i mapkę z nadzieją, że sami je znajdziemy. Organizacja targów informowała wcześniej, że będą one do odbioru w wersji drukowanej w recepcji. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że mapek nie ma, bo drukarnia, która miała je dostarczyć, zawaliła sprawę. Po wędrówce od punktu do punktu w końcu zainteresował się nami jeden z pracowników, który wydrukował roboczą mapkę z laptopa i zadeklarował się, że zaprowadzi nas do celu. Przeszliśmy z jednego końca hali do drugiego, by jednak usłyszeć, że miejsce, które widniało na mapie jest, ale jest zamknięte, bo nic tu się nie dzieje. Napomknęliśmy, że niektóre z warsztatów mają odbywać się w sali konferencyjnej Eco/Care, więc miły pan zasugerował, że powinniśmy przejść się do strefy wystawienniczej i zapytać wystawców, gdzie prowadzą swoje warsztaty! Odpuściliśmy sobie i poszliśmy coś zjeść. Stwierdziliśmy, że poczekamy do godz. 13:00 i ponownie udamy się do punktu informacyjnego. Wcześniej powiedziano nam, że o tej godzinie plan targów ma być już dostępny. Niestety nie był i jak się potem okazało - dotarł dopiero następnego dnia.

Wspomnianą strefę udało nam się odnaleźć samemu i to ostatkiem sił. Przez ten cały chaos byliśmy już tak bardzo zrezygnowani, że odechciało nam się nawet dreptania po stoiskach. Coś, co powinno być przyjemnym doświadczeniem, niestety nim się nie stało. Zastanawiamy się tylko, co musieli sobie myśleć pozostali odwiedzający. My w ramach wydarzenia otrzymaliśmy bezpłatne wejściówki, ale przecież pozostali musieli za nie zapłacić.

Strefa, w której odbywały się warsztaty została podzielona na kilka boxów. Przed każdym z nich wisiała informacja o tym, w jakim dniu i o której godzinie odbywają się konkretne warsztaty. To wyglądało bardzo profesjonalnie i przez chwilę odetchnęliśmy z ulgą, że jeszcze coś pozytywnego spotka nas podczas tego wydarzenia. Po pewnym czasie podjechał do nas jednak pan na hulajnodze i oznajmił, że strefa wprawdzie funkcjonuje, jednak prelegenci odchodzą z kwitkiem, gdyż nikt chętny, by ich wysłuchać, jak do tej pory się nie zjawił. Dla nas było to nie do pomyślenia.

Tematyka warsztatów była naprawdę dopracowana pod każdym względem i nie mogliśmy uwierzyć, że całe nasze poszukiwania poszły na marne. Usiedliśmy więc i stwierdziliśmy, że poczekamy na kolejne spotkanie - a nuż ktoś się pojawi. I pojawił się! Takim oto sposobem trafiliśmy na warsztaty „NUTKA naturalnie polska - kosmetyki bez tajemnic - zrób swój własny eliksir pod prysznic”, podczas których mieliśmy okazję wykonać własne kosmetyki. Zainteresowanych do udziału w warsztacie było jednak bardzo niewiele. Jak się potem okazało (podczas rozmowy z uczestnikami, którzy dotarli) - inni blogerzy nie wiedzieli wcześniej o istnieniu tej strefy, a druga połowa miała taki sam problem z jej odnalezieniem jak my. Gdyby było inaczej, z pewnością pojawiły by się tu tłumy.

Podczas Beauty Days Blogger uczestniczyliśmy jeszcze w warsztatach z marką Natura Medica, której naturalne kosmetyki powstają niedaleko nas oraz w warsztatach „Mity i fakty kosmetyczne. Jak pisać wiarygodnie?” i „Naturalne i organiczne. Jak odróżnić chwyt marketingowy od autentycznych właściwości produktów?” zorganizowanych przez Instytut Badań Kosmetyków Dr Koziej (najlepsze i najbardziej merytoryczne naszym zdaniem), a także w spotkaniu z marką Ambasz („Ambasz - olejki eteryczne w pielęgnacji skóry - jak aromaterapia wpływa na naszą kondycję fizyczną i psychiczną”). Piszę o spotkaniu, a nie o warsztatach, gdyż na nim oprócz mnie i Julka zjawiła się jeszcze tylko jedna osoba. Tutaj pojawiliśmy się całkiem przypadkiem, gdyż prowadzący warsztaty z marką Dr. Hauschka niestety się nie zjawili. I na koniec: o godz. 15:00 miały się odbywać warsztaty „Fontanna Młodości - wielozadaniowy makijaż mineralny marki jane iredale”, na których szczególnie nam zależało. Nikt się jednak nie zjawił. Później okazało się, że prowadzące nie zostały poinformowane o istnieniu strefy konferencyjnej dla blogerów i sądziły, że ich pokaz został zaplanowany w strefie blogera, o której już wcześniej Wam wspominałam. Dowidzieliśmy się o tym już po fakcie, ale udało nam się mimo to posłuchać o nowościach marki jane iredale i zobaczyć, jak za ich pomocą wykonuje się naturalny makijaż.

Ubiegłoroczną edycję tych targów, jak i spotkanie blogerów możemy podsumować krótko - jeden wieli chaos. Jak już wcześniej pisałam - potencjał tego wydarzenia został zmarnowany, a wszystko było organizowane jakby na ostatnią chwilę.

Jest jeszcze jedna kwestia, jaką chciałabym poruszyć odnośnie organizacji Targów Beauty Days. Pisałam już, że narzekali na nie odwiedzający, jak i blogerzy. Niezadowoleni byli jednak także i wystawcy. Rozmawialiśmy z kilkoma na stoiskach i okazało się, że organizatorzy targów nie dotrzymali obietnic zawartych w umowach. Wystawcy nie otrzymali regałów i innych mebli na swoje stoiska. Niektórzy skarżyli się, że nie mają z nimi żadnego kontaktu, a jeśli już udało się go nawiązać, to byli szybko zbywani. Okazało się także, że produkty, jakie firmy przekazały w formie upominków dla blogerów, wcale do nich nie dotarły. O tym fakcie dowiedzieliśmy się przypadkiem, gdy podejmowaliśmy temat współpracy. Usłyszeliśmy, że w paczkach czekają na nas kosmetyki danej marki, a firmy chętnie poznają naszą opinię, gdy już je przetestujemy. Tyle tylko, że w paczkach, jakie otrzymaliśmy, nie było tych kosmetyków. Sprawdziliśmy zawartość naszych boxów z innymi dziewczynami - na 5 osób, żadna nie posiadała ich w swoim zestawie. Nie wiemy, co było tego powodem, ale marki zaczęły się niepokoić. Wcale się im zresztą nie dziwię. Ktoś tu po prostu nabił innego w przysłowiowego balona i to nie jest wcale śmieszne.

W tym momencie nie chodzi nam już nawet o te blogerskie paczki - dla nich nie uczestniczymy w eventach i naszym zdaniem mogłoby ich w ogóle nie być. Chodzi jednak o fakt, że ktoś wykłada setki produktów z nadzieją, że zostaną one rozdane osobom, do których miały trafić, a mimo to jednak nie trafiają. To są przecież pieniądze, które firma inwestuje w swoją promocję, a potem okazuje się, że nic z tego nie wyszło. Jak zakończyła się sprawa zaginionych kosmetyków? Tego niestety nie wiemy. Mamy jednak cichą nadzieję, że cała ta nieprzyjemna sprawa została wyjaśniona.

Podsumowując: to przez ww. sytuacje długo nosiłam się z napisaniem tego wpisu. Z jednej strony chciałam się z Wami podzielić spostrzeżeniami, jednak z drugiej nie chciałam, by tekst został odebrany jako próba dyskredytacji tego wydarzenia. Nie chciałam też sztucznie zachwycać się i udawać, że wszystko było na najwyższym poziomie, jak zrobiła to większość osób tworzących relacje. Zauważyłam też, że tylko nieliczni zdecydowali się podjąć temat niedociągnięć organizacyjnych podczas Targów Beauty Days. Reszta natomiast rozpływała się nad wydarzeniem. Pytanie tylko po co?

Mam nadzieję, że te wszystkie opisane przeze mnie sytuacje uświadomią organizatorom, że czas na zmiany i dzięki temu poprawią wszystkie niedociągnięcia, a kolejna edycja jeszcze wszystkich zaskoczy - pozytywnie oczywiście.

Targi Beauty Forum i Influencer about Beauty

Targi Beauty Forum odbyły się w Centrum Targowo - Konferencyjnym Global Expo w Warszawie w sobotę oraz w niedzielę. W porównaniu z Beauty Days były one znacznie mniejsze, a na ich obejście nie trzeba było poświęcać aż tak dużo czasu. Trochę żałujemy, gdyż nastawiliśmy się na masę stoisk kosmetycznych, natomiast podczas wydarzenia najwięcej stoisk oferowało sprzęty do salonu. Mimo wszystko udział w tych targach wspominamy niezwykle ciepło. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, a do każdego miejsca można było bez problemu trafić.

A tutaj dla przypomnienia relacja z pierwszych targów Beauty Forum, na których miałam okazję się pojawić: [KLIK].


Wydarzeniem towarzyszącym targom była I edycja konferencji Influencer about Beauty, zorganizowanej przez agencję BLOGmedia, na którą zaproszono blogerów, vlogerów oraz influencerów, tworzących treści związane z szeroko pojętą kategorią beauty.

Na miejsce, gdzie odbywało się spotkanie, trafiliśmy bez problemu, gdyż wcześniej otrzymaliśmy konkretne wskazówki. Brak kolejki i minimum formalności sprawił, że rejestracja przebiegła niezwykle szybko i już po chwili mogliśmy rozejrzeć się po kameralnej sali. Tutaj czekała na nas sporej wielkości ścianka wykonana z różowych kwiatów i stoiska trzech marek, do których można było swobodnie oraz bez ścisku podejść i porozmawiać: Uzdrovisco, Teaology i Physicians Formula. Uzdrovisco zorganizowało nawet kreatywne warsztaty DIY, podczas których można było stworzyć swój własny obrazek z suszonych kwiatów.

Wydarzenie rozpoczęło się powitaniem przez organizatorów o godzinie 10:00, a zaraz potem - dokładnie o 12:00, miały miejsce prelekcje. Sala, w której odbywała się konferencja Influencer about Beauty znajdowała się na I piętrze, dzięki czemu nie dochodził do nas żaden zgiełk z targów i można było spokojnie skupić się na przekazywanych nam treściach.

Najbardziej w pamięci zapadły nam dwie prelekcje. Pierwsza z nich marki Uzdrovisco: „Wydaje Ci się, że na temat naturalnej pielęgnacji wiesz już wszystko?„ oraz Teaology i jej siostrzanej marki Physicians Formula: ”Piękno przyjazne Twojej skórze w pielęgnacji i makijażu”. O ile pierwsza z marek jest nam bardzo znana, to na temat pozostałych do tej pory jeszcze nic nie słyszeliśmy. Z przyjemnością słuchało nam się zatem o filozofii, historii i produktach. Nie do końca jednak mogliśmy zgodzić się z niektórymi twierdzeniami dot. surowców kosmetycznych. Obserwując dyskusję po zakończeniu prelekcji utwierdziliśmy się w przekonaniu, że nie tylko my posiadaliśmy odmienne zdanie. Niedzielna prelekcja marki Victoria Vynn była z kolei jedną z najlepiej poprowadzonych i, mimo że tematyka paznokciowa nie jest naszym konikiem, to i tak spędziliśmy ciekawie czas.

Podczas konferencji Influencer about Beauty mieliśmy także okazję wyposażyć się w przydatną wiedzę, choć nie związaną ze światem beauty. Łukasz Zdrodowski i Zuza Ledworowska w prelekcji „Pogromcy influencerskich mitów, czyli dlaczego czasem tak trudno dogadać się na dobrą współpracę” przekazali nam sporą dawkę konkretnych informacji. Sobotnie wydarzenie zamknął panel dyskusyjny „Nie taki barter straszny, jak go malują”.

Na koniec chciałabym wtrącić jeszcze kilka słów o organizacji I edycji konferencji Influencer about Beauty. W zasadzie mogłabym wspomnieć, że nie było się do czego przyczepić i na tym zakończyć, jednak Julek już mi na samym początku zapowiedział, że robiąc podsumowanie mam wspomnieć o Kasi, która dzielnie walczyła z ekspresem do kawy i o to, aby każdy z zaproszonych uczestników mógł się napić czegoś ciepłego. Tak więc wspominam, a od siebie dodam jeszcze, że ekipa BLOGmedia zrobiła naprawdę kawał dobrej roboty. Mało tego, do dziewczyn można było w każdej chwili podejść i porozmawiać. To się chwali.

PS. Przepraszam, że tekst jest ubogi w zdjęcia. Nie zabraliśmy ze sobą aparatu, jednak małą relację z dwóch wydarzeń znajdziecie w wyróżnionych stories na Instagramie.


Co myślicie o udziale w targach kosmetycznych?
Mieliście już okazję pojawić się na Beauty Days lub Beauty Forum?
Nowości od Shy Deer, czyli o słońcu zamkniętym w słoikach

Nowości od Shy Deer, czyli o słońcu zamkniętym w słoikach

Z dzisiejszym wpisem przynoszę Wam odrobinę słońca i lata. Wiem, że do wakacji zostało jeszcze sporo czasu, jednak najnowsze produkty z oferty Shy Deer już teraz przeniosły mnie do tego okresu. Mam nadzieję, że i Wy dzięki nim poczujecie ciepełko i zapomnicie na chwilę o aurze panującej za oknem. Nie przedłużając - zapraszam Was na recenzję naturalnego masła do ciała i balsamu brązująco - pielęgnującego.



Naturalne masło do ciała

Tropikalne masło mieści się w szklanym słoiczku o pojemności 100 ml, zamykanym drewnianą, charakterystyczną dla produktów Shy Deer nakrętką. Kosmetyk posiada zbitą konsystencję, która w kontakcie z ciepłem naszych dłoni błyskawicznie się topi. Początkowo można wyczuć pod palcami małe grudki, jednak kosmetyk bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Te mikrogranulki po rozpuszczeniu w dłoniach tworzą bogaty olejek, który następnie aplikujemy na skórę ciała.



W składzie kosmetyku odnajdziemy kilka olejów, jednak mimo to masło nie jest tłuste i nie pozostawia po sobie lepkiego filmu. Czuć wprawdzie, że zaaplikowaliśmy je na naszą skórę, jednak nie wiąże się to z żadnym dyskomfortem. Możemy zatem śmiało wskoczyć do łóżka po nasmarowaniu się i to bez obaw, że kosmetyk pozostawi ślady na naszej pościeli.

Naturalne masło do ciała posiada energetyzujący zapach, który nie dość, że otula moje ciało subtelnym aromatem, to jeszcze długo utrzymuje się na skórze. Zapach ten jest bardzo naturalny, a nie chemiczny.



Kosmetyk staram się aplikować na swoje ciało każdego wieczoru. Po wyjściu z kąpieli i osuszeniu skóry ręcznikiem smaruję nim nogi oraz ręce. Te partie ciała w okresie jesienno - zimowym są u mnie najbardziej narażone na przesuszenia, więc nie szczędzę im tropikalnego masła.

Produkt w ekspresowym tempie nawilża i odżywia skórę, niwelując dyskomfort związany ze ściągnięciem i przesuszeniem. Dzięki niemu staje się ona bardzo miękka i przyjemna w dotyku. Masło dba także o moje dłonie. Kilka razy w tygodniu (oczywiście wieczorem) nakładam na nie większą ilość produktu i zakładam bawełniane rękawiczki, a po przebudzeniu mogę się cieszyć ich wyjątkową gładkością.


Skład naturalnego masła do ciała

  • Butyrospermum Parkii (Shea) Butter* (masło shea) - składnik bogaty w kwasy tłuszczowe oraz witaminy A, E i F. Regeneruje i odnawia zniszczony naskórek, łagodzi podrażnienia oraz przyspiesza procesy gojenia. Ponadto wygładza skórę i chroni ją przed niesprzyjającymi czynnikami zewnętrznymi.
  • Cocos Nucifera (Coconut) Oil* (olej kokosowy) - wykazuje działanie nawilżające, odżywiające, regenerujące, natłuszczające, ochronne oraz zmiękczające. Dodatkowo poprawia nastrój i aromatyzuje.
  • Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter* (masło kakaowe) - uzupełnia w skórze niedobory witamin, nawilża, regeneruje, wygładza, przyspiesza opalanie i nadaje skórze piękny blask. Ponadto działa przeciwzmarszczkowo i stanowi naturalny filtr słoneczny.
  • Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil* (olej słonecznikowy) - uelastycznia skórę oraz dostarcza witaminy E.
  • Mangifera Indica (Mango) Seed Butter* (masło mango) - wykazuje właściwości nawilżające i regenerujące. Jest również naturalnym filtrem przeciwsłonecznym. Masło mango poleca się osobom o skórze suchej i bardzo suchej.
  • Tocopherol* (witamina E w czystej formie) - przyczynia się do wygładzenia skóry oraz koi ewentualne stany zapalne.
  • Isoamyl Laurate (and) Isoamyl Cocoate* (mieszanina laurynianu izoamylu oraz estrów kwasów tłuszczowych i alkoholu izoamylowego) - wykazuje działanie wygładzające oraz sprawia, że kosmetyk staje się mniej lepki i tłusty.
  • Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil* (olej sezamowy) - działa przeciwzapalnie oraz odżywia skórę.
  • Caprylic/Capric Triglyceride (and) Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract* (masło aloesowe) - substancja o działaniu nawilżającym, regenerującym, przeciwzapalnym oraz łagodzącym stany zapalne.
  • Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil* (olej buriti) - substancja nawilżająca i wygładzająca. Chroni skórę przed wolnymi rodnikami i jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym.
  • Persea Gratissima (Avocado) Oil* (olej z awokado) - posiada 7 witamin: A, B, D, E, H, K, PP. Silnie nawilża i odżywia naskórek. Poleca się go szczególnie osobom o skórze suchej, dojrzałej, starzejącej się i wrażliwej.
  • Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil* (olej jojoba) - wspomaga naturalne funkcjonowanie skóry, reguluje ilość wydzielanego sebum oraz wzmacnia warstwę cementu międzykomórkowego, zachowując naturalną, kwaśną warstwę ochronną skóry.
  • Azadirachta Indica (Neem) Seed Oil* (olej z miodli indyjskiej) - wykazuje właściwości łagodzące, antybakteryjne i przeciwwirusowe, zapobiega oznakom starzenia oraz łagodzi objawy trądziku i atopowego zapalenia skóry.
  • Parfum** (substancja zapachowa) - kompozycja zapachowa, mieszanina olejków eterycznych. Może działać alergennie.
  • Moringa Oleifera Seed Oil* (olej z nasion moringi olejodajnej) - wykazuje właściwości nawilżające, odżywcze, regenerujące i łagodzące. Polecany szczególnie osobom o skórze suchej, wrażliwej oraz dojrzałej.
  • Citral*** (citral) - imituje zapach cytryny. Substancja ta znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Limonene*** (limonen) - imituje zapach skórki cytrynowej. Substancja ta znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Citronellol*** (cytronellon) - imituje zapach róży i geranium. Substancja ta znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Geraniol*** (geraniol) - imituje zapach pelargonii. Substancja ta znajduje się na liście potencjalnych alergenów.

* składnik pochodzenia naturalnego
** składnik akceptowany w kosmetykach naturalnych
*** składnik substancji zapachowej


Naturalne masło do ciała możecie zakupić tutaj: [KLIK].

Balsam brązująco - pielęgnujący

Kosmetyk mieści się w dużej szklanej butelce o pojemności 200 ml, który wydobywamy ze środka za pomocą wygodnej pompki. Balsam brązująco - pielęgnujący posiada piękną słoneczną barwę i przyjemną, gładką konsystencję. Podoba mi się także jego zapach. Jest on zbliżony do aromatu wcześniej wspomnianego masła i także utrzymuje się przez dłuższy czas na skórze.



Balsam brązująco - pielęgnujący od Shy Deer pozwala w naturalny sposób przedłużyć wakacyjną opaleniznę i uzyskać efekt muśniętej słońcem skóry, który jest widoczny po kilku godzinach od aplikacji. Powstaje on w wyniku naturalnej reakcji składników preparatu z aminokwasami zawartymi w naskórku, bez konieczności narażania skóry na negatywny wpływ promieniowania UV.


Kosmetyk nie jest tradycyjnym samoopalaczem, którego nieumiejętne nakładanie wiąże się z wystąpieniem nieestetycznych plam. Balsamem brązująco - pielęgnującym możemy więc smarować się bez obaw i to nawet codziennie. Zanim jednak przystąpimy do tej czynności, warto potraktować nasze ciało peelingiem, a po aplikacji odczekać chwilę, aby całkowicie wchłonął się on w skórę. Oprócz funkcji brązującej produkt posiada jeszcze jedną zaletę - wspaniale pielęgnuje skórę i zapewnia jej odpowiedni poziom odżywienia i nawilżenia. Dzięki niemu jest ona jędrna i wyjątkowo przyjemna w dotyku.


Skład balsamu brązująco - pielęgnującego

  • Aqua* (woda).
  • Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Water* (hydrolat z lawendy) - działa odmładzająco, łagodząco, tonizująco, antyseptycznie, wygładzająco oraz dezynfekująco.
  • Propanediol** (propanediol) - naturalny konserwant otrzymywany z kukurydzy. Propanediol nawilża skórę oraz poprawia konsystencję produktu.
  • Isoamyl Laurate (and) Isoamyl Cocoate* (mieszanina laurynianu izoamylu oraz estrów kwasów tłuszczowych i alkoholu izoamylowego) - wykazuje działanie wygładzające oraz sprawia, że kosmetyk staje się mniej lepki i tłusty.
  • Cetyl Alcohol** (alkohol cetylowy) - alkohol tłuszczowy. Tworzy na powierzchni skóry tzw. film, który zapobiega odparowaniu wody, przez co zmiękcza ją i wygładza.
  • Dihydroxyacetone** (dihydroksyaceton) - posiada właściwości samoopalające. Zabarwia skórę w wyniku reakcji z aminokwasami zawartymi w naskórku.
  • Glycerin** (gliceryna) - tworzy ochronny film, zapobiega ucieczce wody, wzmacnia odporność skóry na szkodliwe czynniki pochodzenia zewnętrznego oraz łagodzi podrażnienia i stany zapalne. Substancja ta przyciąga cząsteczki wody z otoczenia i gromadzi je na powierzchni skóry. Taki efekt uzyskuje się jednak tylko wtedy, gdy wilgotność powietrza nie jest mniejsza niż 65%. W innym przypadku gliceryna pobiera wodę z dolnych warstw skóry i może ją wysuszać.
  • Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil* (olej słonecznikowy) - uelastycznia skórę oraz dostarcza witaminy E.
  • Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil (and) Beta-Carotene* (olej marchwiowy) - wpływa na zwiększenie jędrności i napięcia skóry oraz likwiduje drobne zmarszczki. Zawarte w nim karoteny przyspieszają proces opalania, nadając skórze jednolity kolor. Dzięki właściwościom fotoochronnym, olej marchwiowy chroni skórę także przed szkodliwym działaniem promieni UV.
  • Mauritia Flexuosa (Buriti) Fruit Oil* (olej buriti) - substancja nawilżająca i wygładzająca. Chroni skórę przed wolnymi rodnikami i jest naturalnym filtrem przeciwsłonecznym.
  • Glyceryl Stearate Citrate* (ester gliceryny z kwasami cytrynowym i stearynowym) - naturalny emulgator pozyskiwany z soi. Pełni rolę substancji zapachowej oraz działa nawilżająco i zmiękczająco.
  • Caprylic/Capric Triglyceride (and) Aloe Barbadensis (Aloe Vera) Leaf Extract* (masło aloesowe) - substancja o działaniu nawilżającym, regenerującym, przeciwzapalnym oraz łagodzącym stany zapalne.
  • Citrus Sinensis (Orange) Peel Oil* (olejek eteryczny pomarańczowy) - wykazuje działanie oczyszczające, odżywcze, regenerujące, tonizujące i odmładzające.
  • Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter* (masło kakaowe) - uzupełnia w skórze niedobory witamin, nawilża, regeneruje, wygładza, przyspiesza opalanie i nadaje skórze piękny blask. Ponadto działa przeciwzmarszczkowo i stanowi naturalny filtr słoneczny.
  • Tocopherol* (witamina E w czystej formie) - przyczynia się do wygładzenia skóry oraz koi ewentualne stany zapalne.
  • Saccharide Isomerate (and) Aqua (and) Citric Acid (and) Sodium Citrate** (Pentavitin) - substancja naturalnego pochodzenia. Głęboko nawilża oraz redukuje efekt swędzenia, pieczenia, zaczerwienienia i łuszczenia się skóry.
  • Aqua (and) Lactobacillus/Bambusa Arundinacea Stem Extract Ferment (and) Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate* (ekstrakt z bambusa) - substancja o działaniu nawilżającym, oczyszczającym, tonizującym i odświeżającym. Stymuluje produkcję kolagenu w skórze.
  • Benzyl Alcohol (and) Salicylic Acid (and) Glycerin (and) Sorbic Acid** (mieszanina alkoholu benzylowego, kwasu salicylowego, gliceryny i kwasu sorbowego) - konserwant zatwierdzony przez Ecocert. Przedłuża trwałość kosmetyku oraz chroni go przed grzybami i drobnoustrojami.
  • Sodium Hyaluronate** (kwas hialuronowy małocząsteczkowy) - posiada umiejętność tworzenia na skórze cienkiej, niewidzialnej, przepuszczającej światło, elastycznej warstwy. Warstwa ta nie dopuszcza do utraty wilgotności w skórze. Dzięki niemu skóra jest gładka, elastyczna i jędrna. Skutki działania kwasu nie są jednak trwałe. Skóra ma lepszy wygląd tylko w czasie jego stosowania.
  • Parfum* (substancja zapachowa) - kompozycja zapachowa, mieszanina olejków eterycznych. Może działać alergennie.
  • Xanthan Gum* (guma ksantanowa) - substancja produkowana przez mikroorganizmy na liściach kapusty. Posiada certyfikat EcoCert i jest dobrze tolerowana przez skórę.
  • Limonene*** (limonen) - imituje zapach skórki cytrynowej. Substancja ta znajduje się na liście potencjalnych alergenów.
  • Citral*** (citral) - imituje zapach cytryny. Substancja ta znajduje się na liście potencjalnych alergenów.

* składnik pochodzenia naturalnego
** składnik certyfikowany jako organiczny
*** składnik naturalnego olejku eterycznego


Balsam brązująco-pielęgnujący możecie zakupić tutaj: [KLIK].

Jak Wam się podobają nowości od marki Shy Deer?
Mieliście już okazję po nie sięgnąć?
Copyright © 2018 Toksyczna kosmetyczka